piątek, 25 grudnia 2015

a dziś off roadowy spacerek po okolicznych błotkach

Dziś spacerek żeby przewietrzyć grubego i trochę się ubłocić:) w totalu troszkę ponad 63km.






sobota, 19 grudnia 2015

Poraj- rezerwat Sokole góry- pustynia siedlecka- Żarki letnisko 19.12.2015

Kolejna wyprawa FAT Bike a więc z założenia tam gdzie nie ma dróg. Tym razem wybraliśmy się pociągiem na jurę. Trasa wiodła z Poraju do rezerwatu Sokole Góry - objazdówka rezerwatu szlakami pieszymi, rowerowymi, konnymi, potem przejechaliśmy lasami na  Pustynię Siedlecką i przez Ostrężnik dojechaliśmy na dworzec PKP w Żarkach Letnisku.

Po drodze w lesie spotykamy dość niesamowity wybieg:

trasa troszkę ponad 50km jeżdżenia lasem, po piachu, liściach i kamieniach a więc tym co fat bike kocha najbardziej :)

sobota, 12 grudnia 2015

Dzień rolnika, czyli ZETOR na camel trophy :)

Wczoraj nasza stajnia rowerkowych rumaków powiększyła się o dwa kolejne rowery. Tym razem zaszaleliśmy z Łukaszem nabywając rowery typu FAT Bike. Osobiście zainwestowałam w słowacką markę CTM i model o wdzięcznej nazwie FAT ZETOR, a więc stałam się posiadaczką roweru rolniczego :P


Filmik z pustyni


niedziela, 29 listopada 2015

Off road - czyli testów grubasów ciąg dalszy

Wczoraj testowaliśmy zachowania naszych rowerów na piasku a dziś postanowiliśmy pójść krok dalej wybierając się na wycieczkę po okolicy kompletnie nie interesując się czy do wybranego przez nas punktu prowadzi jakaś droga.


cdn. .


sobota, 28 listopada 2015

Śnieg i piach - pustynia błędowska

Dzień zaczynam koło 6 rano od krótkiej podróży do Zabrza gdzie czeka na mnie już mój transport, jeszcze tylko tankowanie i duża kawa dla mnie i suniemy w kierunku Myślenic gdzie czekają na nas rowerki typu FAT bike :)
do celu docieramy sporo przed otwarciem sklepu więc zwiedzamy jeszcze Myślenice a potem mamy czas na kolejną kawę. Formalności i załadowanie rowerów do auta zajmuje nam 10 minut i szybko ruszamy na miejsce zbiórki czyli do miejscowości Jaroszowiec koło Kluczy gdzie czeka na nas Łukasz. Do celu docieramy po 10 szybko zostawiam graty i ruszamy do celu naszej dzisiejszej wyprawy  czyli pustyni błędowskiej.

Ponieważ Łukaszowi udało się załatwić w urzędzie gminy pozwolenie na swobodne poruszanie się po pustyni zamierzamy ją sobie objechać dookoła. Trasę rozpoczynamy od punktu widokowego na czubatce a potem zjeżdżamy na pustynię. Pierwsze metry są jeszcze dość niepewne ale dość szybko zaczynamy się czuć całkiem nieźle na piasku. Zgodnie z życzeniem Łukasza piszę wszystkim którzy chcieli być pójść w nasze ślady że trasa jest łatwa i jedzie się bardzo przyjemnie:P czasem tylko się człowiek zawiesi na jakiejś muldzie albo utknie pod górą jak koła stracą przyczepność.
Ogólnie dzień jest bardzo fajny choć momentami prószy śnieg. Po zjeździe z pustyni wybieramy drogę przez las - tutaj mamy okazję przetestować rowery w jeździe po lodzie i liściach i dają radę : )
Dzień kończymy w przyjemnej pizzerii przy piwie i pizzy której większą część zabieramy ze sobą bo nie da się jej zjeść naraz.

Jutro kolejny dzień na grubasach.


sobota, 7 listopada 2015

Testując grubasy - Myślenice - jezioro dobczyckie

Ten weekend postanawiamy spędzić inaczej niż wszystkie i wybieramy się z Łukaszem na testowanie grubasów czyli pojeździć na FAT bike.

Z domu ruszam po 4 rano i wbijamy do pociągu do Katowic gdzie czeka na mnie Łukasz. Przesiadamy się do kolejnego pociągu tym razem do Krakowa, a stamtąd mamy zamiar jechać na kołach do Myślenic gdzie mamy zaklepane rowerki. Jedziemy zrelaksowana aż nagle Łukasz spoglądając na swoje tylne koło stwierdza filozoficznie że już wie co mu rano stukalo - pękły 3 szprychy więc jesteśmy w czarnej d...
Zastanawiamy się tylko przez chwilę i ostatecznie do Myślenic docieramy PKS -em. Na miejscu zostawiamy swoje rowery przy okazji zrobią nam to kółko i odbieramy nasze grubasy.
Przez pierwszą chwilę przebiega mi przez myśl jak będzie się jeździć czymś co ma koła prawie jak maluch ale po kilku km jest już ok. Testujemy możliwości rowerów na łąkach zaoranych polach,  plaży i jeżdżąc po lesie.
Reszta jutro


czwartek, 5 listopada 2015

Okrągłe cyferki - 10 000km

Dziś na rowerkowym liczniku wybiła okrągła suma 10 tysięcy przejechanych w tym sezonie kilometrów:)
Dziesięć za mną,  a przed mną? Któż to wie. ...:)



niedziela, 1 listopada 2015

Jesienny spacer po lesie 01.11.2015

Dziś dla własnego bezpieczeństwa przejażdżka głównie lasem i tak żeby omijać asfalt.
Dystans może nie jakiś specjalny bo w sumie 65km ale za to jesiennym lasem -pięknie kolorowym.



niedziela, 18 października 2015

rzucając monetą- Katowice-Siewierz-Myszków-Gliwice 18.10.2015


W ten weekend kontynuujemy nasze wyprawy w rejony bliższe niż zazwyczaj i umawiamy się z Łukaszem w niedzielę rano pod słynną katowicką Żyrafą. Pogoda jest całkiem fajna, choć mglisto.
Ponieważ ostatnio mamy lekki problem z podejmowaniem decyzji w którą stronę jechać postanawiamy zdać się na los i rzucić monetą, a właściwie dwiema:)
Z wymyślonych wariantów trasy ( Brenna, Równica, Myszków) wypada właśnie ten ostatni- to znaczy że jedziemy do Myszkowa.


niedziela, 11 października 2015

Katowice- Zalew Sosina- Bukowno- Pogoria- Gliwice 10.10.2015


Ponieważ pogoda nas już nie rozpieszcza a i funduszy trochę brak umówiliśmy się w Łukaszem na jednodniową wycieczkę. Ze swojej strony prosiłam Łukiego żeby trasa nie była dookoła Gliwic, a poza tym było mi wszystko jedno gdzie. Wariantów tras mieliśmy kilka-Brenną, Busko Zdrój, Książ Wielki, ostatecznie umówiliśmy się że spotkamy się na dworcu w Katowicach i zdecydujemy w którą stronę jechać.
Na dworcu melduję się o 8 rano, chwilę później dojeżdża Łukasz. Jest bardzo zimno i wieje, a z zaplanowanych tras najkrótsza ma 100km w jedną stronę i stamtąd nie kursują pociągi. Chwilę się zastanawiamy i wkońcu decydujemy się na trasę do byle gdzie- gdzieś tam dojedziemy i najwyżej zawrócimy.


środa, 7 października 2015

Jesienny spacer 02.10.2015


Niestety w ten weekend nie udało mi się pojechać z chłopakami w stronę Raciborza więc w niedzielę na otarcie łez ruszyłam stałą trasą, po drodze odwiedzając moje ulubione lasy. Po drodze spotkałam sympatyczną rodzinkę.

niedziela, 27 września 2015

Liberec - trojstyk granic - Zgorzelec 27.09.2015


Dzień drugi wyprawy zaczynamy wcześnie rano z pełną świadmością że musimy zdążyć do dojechać do Zgorzelca o jakiejś sensownej godzinie i zdążyć na pociąg do domu. Rzeczywistość nas trochę przerasta bo jesteśmy niewyspani a do tego jest niesamowicie zimno- cóż to już prawie październik a do tego otaczają nas góry. Wbijamy więc na kawę na stację benzynową, potem pijemy jeszcze po jednej i jedziemy na rynek. Wjeżdżamy na rynek i przez chwilę stoimy jak zamurowani.. na budynkach wiszą hitlerowskie flagi ze swastykami a na balkonie ratusza stoi autentyczny SS-mann..  

Kołem się toczy - Wałbrzych - Szklarska Poręba - Liberec


Głównym celem wyprawy było odnalezienie złotego pociągu który podobno leży zakopany gdzieś w okolicy 65km i zapewnieniu sobie funduszy na przyszłoroczną wyprawę na Bałkany. Niestety po drodze do Wałbrzycha pociągu nie udało nam się odnaleźć, a potem okazało się że pilnuje go wojsko i nie uda nam się pokopać... :( ale nie tracimy nadziei...
Wyprawy dzień pierwszy zaczynamy od odwiedzenia rynku w Wałbrzychu, a potem podjechania pod zamek w Książu. Szczęśliwie dla nas jest jeszcze wcześnie więc spokojnie oglądamy zamek i robimy zdjęcia.


niedziela, 13 września 2015

Gliwice-Częstochowa- Koszęcin- Gliwice 12.09.2015


W miejscu naszej zbiórki czyli pod domem u Darka melduję się razem ze wschodem słońca czyli tuż przed 6 rano. Za parę minut dojeżdża do nas Piotr, dla którego mamy małą niespodziankę- bo nie wie że jadę z nimi, więc mina Piotrka kiedy mówię dzień dobry jest bezcenna:)
Panowie bardzo profesjonalnie podchodzą do wyprawy i wyglądają jak rasowi cykliści:




przy nich wyglądam jak kompletny amator:)

sobota, 5 września 2015

zaległa wizyta : pałac w Tworogu

Kiedy życie kopie nas w d.. i zaczyna brakować równowagi  najlepiej wrócić na drogę więc dziś w ramach pakietu antystresowego wybrałam się w zaległą  trasę żeby wreszcie zobaczyć pałac w Tworogu. Trasa biegła z Gliwic do Zabrza z przerwą na kawę, a potem przez Wieszową,  Księży Las, Brynek do Tworogu. Powrót trochę inną drogą bo przez Wielowieś i Pyskowice. Cała trasa fajna i mały ruch. W totalu około 85km.




poniedziałek, 31 sierpnia 2015

plany plany






Jak twierdzi Łukasz- będzie nisko więc płasko :P

niedziela, 23 sierpnia 2015

Czarny Dunajec- Orawska Polhora- Korbielów- żywiec-bielsko-gliwice



Dzień 2 wyprawy 176,5 km



Z noclegu wyjeżdżamy parę minut po godz.8:00 z pełną świadomością, że dziś nie musimy się mocno śpieszyć. Poranek jest chłodny- przydają się cieplejsze ciuchy. Ruszamy w trasę marząc o porządnej kawie- niestety na pierwszej napotkanej stacji benzynowej pan proponuje nam kawę mrożoną :) co przy aktualnej temperaturze powietrza raczej nie brzmi zachęcająco. Kręcimy więc dalej co chwile ziewając jak krokodyle, a przerwę na kawę XXL robimy dopiero w Piekielniku. Potem w Jabłonce jeszcze zatrzymujemy się na drobne zakupy i spokojnie wjeżdżamy przez Słowację, zmierzając w stronę Orawskiej Półgóry (polhory). 



sobota, 22 sierpnia 2015

Nowy Sącz- PiwnicznaZdrój - Stara Lubovla - Niedzica - Czarny Dunajec



Dzień zaczynamy w Nowym Sączu gdzie bałaganimy sporo czasu zwiedzając rynek i zamek,

sobota, 8 sierpnia 2015

z wizytą u dziada- Praded ( Prudnik-Praded- Bruntal-Opava-Gliwice) 8-9.08.2015



Dzień pierwszy- Prudnik- Praded- Bruntal 89km.

Ponieważ jakoś  ostatnio dobrze nam się jeździ po górach, a poza tym lubimy sobie utrudniać życie w ten weekend zaplanowaliśmy sobie zdobycie najwyżej góry Czech i Wysokich Jesioników czyli- Pradeda.

Z Łukaszem spotykam się w pociągu z Katowic do Kędzierzyna- Koźla, gdzie mamy kolejną przesiadkę. W Kędzierzynie robimy małe zakupy, trenujemy chodzenie z rowerami po schodach, a godzinę później wbijamy do szynobusa który zabiera nas do miejsca startu naszej wyprawy czyli Prudnika. Na rynku w Prudniku robimy przerwę na kawę i lody oraz szybką wymianę kasy na czeskie korony,  zaopatrujemy się w dużą ilość wody i ruszamy w stronę gór.


niedziela, 2 sierpnia 2015

Tour de Tatry 01-02-08-2015


Dzień pierwszy- 146km

Z noclegu w Witowie ruszamy koło 7. Poranek jest chłodny- czas wyciągnąć z sakwy polar i komin żeby ochronić trochę nos i uszy. Na szczęście dość szybko robi się ciepło.

piątek, 31 lipca 2015

Nightbiking po Tatrach czyli wyprawy dzień zero

Większość dzisiejszego dnia spędzamy w pociągu i do Zakopanego dojeżdżamy około 22:30. Robimy małe zakupy i bardzo ładną drogą kręcimy do Witowa gdzie Łukasz zarezerwował nocleg pod zielonym bykiem. Asfalt jest elegancki podjazdy niewielkie, a po drodze stajemy oko w oko z dorodnym jeleniem. Tak więc nightbiking nam się udaje. Jeszcze tylko prysznic nowe piwko "Pinta dobry wieczór" i...dobranoc Państwu :)