Kolejny dzień w trasie, dziś ponad 65km. Zaczynamy się przyzwyczajać do bólu rąk, a przede wszystkim wpadamy w rytm, ustalamy przerwy na odpoczynek i wodowanie. Rano wleczemy kajaki przez wyschnięte koryto rzeki, wsiadając niefortunnie zginam nogę i naciągam więzadła w kolanie. Mam nadzieję że to tylko to:( Na razie sobie radzę, zobaczymy jak będzie dalej, oby nie było trzeba wycofać się z trasy:(
Cały dzień płyniemy urokliwymi meandrami rzeki, omijając płycizny i zwalone pnie. Przed Nowym Brzeskiem pokonujemy próg wodny, na którym mam małe kłopoty i ostatecznie przechodzę go tyłem. Łukasz się śmieje, ale ja twierdzę że nie chciałam go po prostu wiedzieć.
Dalszy odcinek rzeki to coraz więcej łach piasku, zresztą na jednej z nich układamy się dziś do snu. Kołysankę grają nam świeszcze
Cały dzień płyniemy urokliwymi meandrami rzeki, omijając płycizny i zwalone pnie. Przed Nowym Brzeskiem pokonujemy próg wodny, na którym mam małe kłopoty i ostatecznie przechodzę go tyłem. Łukasz się śmieje, ale ja twierdzę że nie chciałam go po prostu wiedzieć.
Dalszy odcinek rzeki to coraz więcej łach piasku, zresztą na jednej z nich układamy się dziś do snu. Kołysankę grają nam świeszcze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz