wtorek, 2 czerwca 2015

Lisbona - Warszawa -Gliwice



Ostatni dzień/ noc wyprawy na przylądek Cabo da Roca..

Do Warszawy przylatujemy parę minut po szóstej rano i dość długą chwilę czekamy na pojawienie się bagażu na taśmie. Marcin z Anetą zwijają się szybko z poskładanymi rowerami, żegnając się z nami na lotnisku- my z Łukaszem spokojnie skręcamy rowery i nieśpiesznie kręcąc jedziemy na dworzec PKP Warszawa Centralna. Energii starcza nam jeszcze na dojście do kasy i kupienie biletów na pociąg o.. 11:45, bo nie chce nam się śpieszyć, a postanawiamy odrobić zaległości w kawie i ciepłych posiłkach...

Zważywszy że jest koło ósmej rano -kolejne 3 godziny to nieśpieszne siedzenie na ławce przed dworcem przerywane spacerkiem po kolejną kawę i kontemplowanie otaczającej rzeczywistości... Chyba dopiero w Warszawie zeszło z nas napięcie ostatnich dni i gorączkowego wyścigu z czasem. Siedzimy i zastanawiamy si po co ci wszyscy ludzie tak gonią...
Spokojnie wtaczamy się z rowerami do pociągu, który jak się okazuje jedzie do Wrocławia przez Gliwice i na przekór pani w kasie biletowej która nie chciała mi sprzedać biletu do Gliwic dokupuję bilet u konduktora i spokojnie docieram do miejsca zamieszkania..

w domu melduję się koło 16:30 i z wynikiem na liczniku 3785km.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz