Noc minęła spokojnie przy kołysance śpiewanej nam przez żaby i dziś jak dobrze pójdzie powinniśmy zobaczyć góry. Jak na razie pogoda nas nie rozpieszcza i jest zimno i mokro. Robimy trzecie podejście do stopki do roweru Anetki bo poprzednio kupiona wytrzymała dokładnie dwie minuty. Po wczorajszej podróży wzdłuż winnic dziś krajobraz zmienił się na bardziej leśny a im bliżej Hiszpanii tym i ludzie są jacyś sympatyczniejsi i mniej poodgradzani.
Niestety wszystko nam się trochę SKOMPLIKOWAŁO - Marcin złapał kontuzję kolana i po dzisiejszym dniu zdecydowaliśmy się rozdzielić. Ja i Łukasz cisniemy dalej bo mamy ściśle wliczony czas w którym musimy się zmieścić. Aneta i Marcin odpoczną trochę i w zależności od stanu nogi pojadą na cabo wolniej i trochę inną trasą. Szkoda że tak wyszło ale innego wyjścia nie mamy. Dziś wieczorem zobaczyliśmy wreszcie zaśnieżone szczyty gór i posmakowalismy co nas jutro czeka. Teraz czas na sen bo jutro naprawdę długi i ciężki dzień przed nami. Mam nadzieje że będziemy już spać w Hiszpanii:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz