Właśnie dotarliśmy do granicy hiszpańskiej przed nami jeszcze ponad 60 km do pampeluny. Jedzie nam się nieźle pomijając momenty w których pada tak mocno że musimy się schować i przeczekać. Na drodze spotykamy sporo pielgrzymów w tym Antoine który leci z Koblencji do Santiago de Compostella. Jest niesamowity - Jezus miał swój krzyż a Antonio pcha pod górę rower:))
Chyba najgorsza część gór za nami - niekończący się podjazd aż na 1075 metrów ale widoki rekompensują wszystko. Droga jest fantastyczna szkoda trochę że zimno i pada ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie podjeżdzania w upał. Aktualnie siedzimy sobie nad kawą w ciepłej knajpce. Do Pampeluny mamy koło 40km.
Czas na mały update : ostatecznie zdecydowaliśmy się wbić do hostelu przed Pampeluną, trochę wysuszyć i ogrzać bo strasznie dziś zmarzlismy na trasie. Jutro wcześniej start i lecimy w stronę Madrytu. Pireneje są przepiękne i warto było się pomęczyć - najchętniej człowiek stawał by co chwila i robił zdjęcia:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz