czwartek, 28 maja 2015

Road to hell

Dziś po przespanej smacznie w przydrożnym rowie nocy ruszyliśmy dość wcześnie żeby uniknąć upału. Udało nam się sprawnie przekręcić 60 km z krótkim postojem w miasteczku Monroy gdzie zaopatrzylismy się w zapas wody. O dziwo kupiony przeze mnie jogurt naturalny też był w wersji na słodko.. dziwnie jakoś :). Kolejne 30 km to pustynia prowadząca do miasta Caceres które wygląda na bardzo ładne ale musimy jeszcze poleżeć trochę w cieniu i poczekać aż się trochę ochłodzi bo na razie nie daje się wyjść na słońce. Tak więc sjesta :))





Caceres jest fantastyczne a starówka boska. Do tego na schodach przy katedrze siedzi gość i śpiewa fado więc pełny odlot. Oglądamy starówkę robimy zakupy i wbijamy na drogę do Badajoz. Znowu zaczynają się górki ale jutro będziemy już w Portugalii. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz