poniedziałek, 25 maja 2015

3000 km w stronę słońca

Po wyjątkowo pracowitej nocy ruszamy dziś na bezdroża Hiszpanii w stronę ostatniego kraju na naszym cabo da rockowym łańcuchu. Jedzie się średnio bo przebijamy się bocznymi drogami i przez miasteczka. Aż się czeka żeby móc wrócić na szosy jak w Castillii. Po sześćdziesięciu km wybija nam na liczniku kolejna okrągła liczba : 3000 km na trasie.


Wreszcie udało nam się opuścić Madryt  i jego  przedmieścia i wrócić na normalne drogi. Spotykamy bardzo dużo jakiś miniaturowych zajaczków majacych norki przy samej drodze. Są śliczne a zachowaniem przypominają lemingi. Ostatecznie przekręciliśmy 110km i kończymy na kempingu żeby zrobić już chyba ostatnie wielkie pranie i naładować power banki. Jeszcze tylko piwko i czas na sen.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz