Nie wiem jak to jest u innych, ale ja czasem potrzebuję szybkiej rowerowej przebieżki, żeby oczyścić umysł, a najlepiej zaliczenia kompletnego restartu. Niestety okazuje się, że po całym sezonie zrestartować się na rowerze wcale nie jest tak łatwo, bo pomimo trzymania mocnego tempa całą trasę przejechałam raptem lekko zmęczona, a sam podjazd pod górę św. Anny wydał mi się dziecięcym spacerkiem :) A wiosną jak pamiętam trochę się zasapałam wjeżdżając:P
Dziś jechałam trochę zmodyfikowaną trasą- jak się okazuje jest krótsza od tej którą jeżdżę zazwyczaj i całość miała raptem 106,5km.
Z domu przez poligon do Kleszczowa- potem przez Rudziniec- Niezdrowice do Ujazdu, a stamtąd już standardową drogą: Sławięcice- Leśnica- góra Św. Anny. Wracając w Rudzińcu odbiłam na Łączę i wracałam ścieżką rowerową przez Rachowice. A poniżej kilka fotek z przejazdu- trzeba przyznać że jesienny las jest już cudownie kolorowy, aż jakoś nie chciało się szybko kręcić.
|
gdzieś na trasie |
|
kościół w Rudzińcu |
|
klasztor na górze św. Anny |
|
góra św. Anny-pomnik powstańców |
|
amfiteatr |
|
bukowy jesienny las |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz