Kolejny dzień na trasie, dziś 149,68km. z Sandomierza wyjeżdżam dość późno bo na kempingu spotykam dwóch chłopaków z Radomia;) na szczęście ci nie trenują tylko jadą rowerami do Zakopanego a potem przejechać szlak orlich gniazd. Jadę konsekwentnie bocznymi drogami przez Zawichost az do Kazimierza Dolnego. Ciągła jazda góra dół daje trochę w kość ale panorama Wisły rekompensuje wszystko. Już wiem dlaczego w Lublinie produkuje się cydr- przez całą drogę mijam sady i plantacje malin. Najgorzej że kompletnie nie ma gdzie się schować przed słońcem. W Kazimierzu trwa festiwal więc dziki tłum gruntownie zniechęca mnie do dłuższego postoju, strzelam parę fotek i jadę dalej. Za Bochotnicą przy przeprawie promowej mam już tak dość upału, że zjeżdżam nad brzeg i pakuję się do wody. Po obiadku i kąpieli ruszam ścieżką rowerową do Puław. Po drodze mijam zachęcającą kępę drzew- wbijam w nią i idę spać. Kemping w Puławach to kompletna porażka, na całym terenie nie ma ani jednego drzewa... Omijam go więc szerokim łukiem i dokręcam 35km do Kozienic. Rozkładam namiot i zaczyna padać...
|
Kazimierz Dolny |
|
Panorama Wisły w okolicach Kazimierza |
Bardzo ładna panorama z rzeką ładnie ta fotka wyszła. Co do chłopaków z Radomia to jestem ciekawy czy pytałaś ich o jakoś nawierzchni w Radomiu i czy znają Łukasza ;). Użeranie się z poszukiwaniem odpowiedniego miejsca noclegowego doprowadza czasem do białej gorączki, ale jak się już człowiek wbije w śpiwór jest dobrze i złość mija z pierwszym chrapnięciem hehehe przynajmniej u mnie :). Co do rozbijania namiotu w deszczu rzeczywiście można się wku... (zdenerować).
OdpowiedzUsuń