sobota, 13 czerwca 2015

Na końcu świata

Wyprawy dzień pierwszy 229,75 km i mój nowy rekord dystansu pokonanego w ciągu jednego dnia.

Ruszam spod domu około szóstej rano bowiem start naszej wyprawy ustaliliśmy na 7:30 w Katowicach. Na dworcu PKP witam się z chłopakami i spokojnie po zrobieniu zakupów jedziemy w stronę końca świata. Cały dzień spędzamy w trasie, robimy też zdjęcia dość ciekawych napisów na mijanych drogowskazach.






Na Koniec Świata jedziemy również przez Nowy Świat i Wieluń.



Do noclegu według optymistycznych założeń mieliśmy dotrzeć około 22-23, ale po drodze łapie nas burza, a nawet kilka równoległych burz i do Racławic i agroturystyki Ignacówka wbijamy około 1:30.


Wyprawy dzień 2-około 50km

Dziś wstajemy później i dopiero po 9 wytaczamy się z miejsca noclegu, dość długo gadamy z naszymi przemiłymi gospodarzami, Michałowi nawet udaje się wysępić od Pani poranną kawę która trochę nas stawia na nogi. W naszej agroturystyce śpi również para rowerzystów z Jelcza- Ala i Andrzej, z którymi dość długo rozmawiamy o wyprawach, a potem spotykamy się jeszcze na końcu świata. Okazuje się że na koniec świata jest bliżej niż na koniec Europy- jakieś to dziwne...


Po drodze zaliczamy również rezerwat jodeł Olbida,



a ponieważ dzisiejszy dzień nie należy do naszych ulubionych postanawiamy skrócić maksymalnie planowany dystans i wracać pociągiem z Kalisza do domu.
W Kaliszu zjadamy obiad i resztę dnia spędzamy w pociągu. Do domu docieram koło północy.



1 komentarz:

  1. Magdo miła, nic nie sępiłem! Kawę nam podano zgodnie z życzeniem! Zostawiłem u nich swój ręcznik przypadkiem, niech to będzie zadość. A tak serio to gospodarze zacni, mili, gadatliwi, czyli tak jak my :) Było super, fajne zdjęcia. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń