W ramach przygotowań do wyprawy na Cabo da Roca, kolejny weekend postanowiliśmy spędzić w trasie. Tym razem nasz wybór padł na kółko Kraków- Tarnów- Kraków, z tym że każdego dnia inną trasą.
W sobotę rano ruszam pociągiem do Katowic, przy okazji zwiedzając zastępczy dworzec w Gliwicach, ponieważ miasto dojrzało wreszcie do przeprowadzenia remontu istniejącej rudery.
Po przyjeździe do Katowic chwilę czekam na Łukasza i wspólnie wbijamy do pociągu do Krakowa, gdzie na peronie czeka na nas nasz rowerkowy kolega Ramzes.
Witamy się z chłopakami i ponieważ tak długa podróż zdążyła nas już mocno zmęczyć postanawiamy odpocząć i zjeść śniadanie w pobliskim mc donaldsie, robimy jeszcze drobne zakupy i nieśpiesznie ścieżkami rowerowymi i bocznymi drogami ruszamy w kierunku Niepołomic.
Witamy się z chłopakami i ponieważ tak długa podróż zdążyła nas już mocno zmęczyć postanawiamy odpocząć i zjeść śniadanie w pobliskim mc donaldsie, robimy jeszcze drobne zakupy i nieśpiesznie ścieżkami rowerowymi i bocznymi drogami ruszamy w kierunku Niepołomic.
W Niepołomicach zaczepiam stojącego na skrzyżowaniu rowerzystę pytając o drogę do pałacu i tak zawieramy znajomość z Łukaszem z Krakowa, który może kiedyś dołączy do nas na jakiejś wyprawie :))
Oczywiście jak to zawsze bywa w Polsce- zarządzający zabytkami "kochają" rowerzystów i rowerów na dziedziniec pałacu wprowadzać nie można, ale chowamy rowery w przedsionku z którego po kilku minutach nas wyganiają i robimy sobie sesję foto.
Zmęczeni pozowaniem udajemy się na pobliski skwer gdzie robimy przerwę na lunch, a następnie kolejną sesję zdięciową na placu zabaw.
Reszta dnia to przyjemna wycieczka po puszczy niepołomickiej ( szkoda że las jest jeszcze smutny, ale miejsce jest piękne i zawsze możemy tu wrócić w innej porze roku), a potem bocznych drogach wzdłuż autostrady aż do Tarnowa.
Do Tarnowa docieramy pod wieczór, na liczniku wybija jakoś ponad 100 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz