sobota, 13 września 2014

Szlakiem czarnego kota- Lublin- Chełm


Wyprawy dzień pierwszy- 93km

 W ten weekend jedziemy trasą Kubusia Wędrowycza, a więc mojego ukochanego bohatera książek Pilipiuka. Z domu wychodzę ciemną nocą modląc się w duchu o planowy przyjazd pociągu do Katowic bo na przesiadkę do pociągu do Krakowa mam dokładnie.. 8 minut, z bieganiem z sakwami pomiędzy peronami itd..  więc będzie prawie na styk. Jeszcze przed dojazdem do Katowic dzwoni do mnie Łukasz z informacją, że pociąg, że Świnoujścia jest opóźniony.. 55 minut.. Oczywiście wszystko przez prześladujące Łukasza norweskie fatum, które zaczęło się jeszcze przed jego wyjazdem na Nordkapp i trwało podczas wyprawy, aż do teraz. Jednym z powodów naszego wyjazdu do Wojsławic jest więc wizyta u najlepszego egzorcysty amatora w IV RP i zdjęcie klątwy.
 Tym razem, Łukasz jadąc na dworzec PKP najpierw spotkał przebiegającego mu drogę łaciatego kota, a potem jego czarnego pobratymca- i... jak tu nie wierzyć w przesądy:)) 

Spotykamy się więc na dworcu i spokojnym krokiem udajemy do kas intercity zapytać jaką mamy alternatywę- bo na pociąg z Krakowa do Lublina, którym mieliśmy jechać wspólnie z Marcinem już nie zdążymy. Ponieważ alternatywą jest podróż przez Warszawę, postanawiamy trzymać się planu i poszukać połączenia już w Krakowie. Zjadamy spokojnie pierwsze śniadanko, potem drugie śniadanko, jakieś obwarzanki, pijemy kawkę i wbijamy do dość mocno zatłoczonego pociągu. Ze zrobieniem miejsca w przedziale rowerowym w którym śpią jacyś ludzie nie ma większego problemu, gorzej już w przedziale- na naszym miejscu śpią ludzie którzy twierdzą że im miejsca też zajęto.. Niestety dla nich, nie mamy zamiaru spędzić podróży na korytarzu więc opuszczają wygrzane fotele..

Z pociągu wysyłamy smska do Marcina, żeby spróbował zatrzymać pociąg do Lublina bo zmierzamy już w stronę Krakowa. W odpowiedzi otrzymujemy wiadomość; " macie 20 minut, leżę na torach, załatwiają dźwig" :))) Do dziś nie wiem jak Marcin to zrobił ale wysiadając ze smętnymi minami w Krakowie  słyszymy komunikat że pasażerowie przesiadający się na pociąg do Lublina mają przejść na peron 5. Hurra hurra - pobijamy rekord trasy w bieganiu z rowerem po dworcu i wskakujemy do pociągu.. i tutaj kolejna niespodzianka: przedziału rowerowego brak- mi sprzedano bilety na przewóz rowerów i zapewniono w kasie że przedział jest, a Marcinowi kasjerka nie sprzedała biletu na rower bo podobno wszystkie miejsca były już zajęte :) ciekawe jakie miejsca- chyba te których nie było. Niemniej radzimy sobie i z tym- dwa rowery ze skręconymi kierownicami lądują w przedziale, a trzeci na korytarzu umilając życie przechodzącym z bagażami podróżnym.
 Na otarcie łez dostajemy od PKP słodycze- dobre i to:)

W nieco lepszych humorach docieramy około południa do Lublina. Robimy kilka pamiątkowych fotek na dworcu i udajemy się na stare miasto.
Jako pierwszy zwiedzamy zamek- niestety nie udaje mi się wejść do kaplicy- do kolejnego wejścia jest jeszcze sporo czasu a przed nami kawałek drogi. Oglądamy zamek, jedziemy na stare miasto, gdzie na rynku znajdujemy kapitalną knajpkę- "sielsko anielsko"

i w takim też nastroju mocno objedzeni i opici lokalnym piwem produkowanym dla nich specjalnie przez browar Perła zmierzamy w stronę kolejnego punku naszej wyprawy- Cycowa.
Tempo kręcenia spada niemal do zera, brzuszki ciążą nam mocno po obfitym posiłku. Po drodze mijamy pomniki Solidarności i Niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku.


Bezdrożami i cudownymi zadupiami dojeżdżamy do Cycowa, do którego tak naprawdę pojechaliśmy tylko dlatego że Marcinowi spodobała się nazwa miejscowości:)
Oczywiście robimy zdjęcia przy tablicy i uprawiając night biking ( zresztą jedzie się fantastycznie, mały ruch, boczne drogi i ciepełko wcale nie skłaniają nas do mocniejszego naciskania na pedały) docieramy do Chełma.

Szybka rundka przez miasto i wjeżdżamy na kwaterę- tym razem śpimy w MOSIR-ze, pijemy spokojnie piwko na balkonie, potem leżąc w łóżeczkach Marcin puszcza nam na dobranoc e- booka Kroniki Jakuba Wędrowycza, ale udaje nam się przesłuchać tylko pierwsze 10 zdań i zasypiamy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz